Około 30 osób straci pracę w kaliskim szpitalu. Dyrekcja zapewnia, że nie wpłynie to na obsługę pacjentów. Co innego twierdzi szpitalny Związek Pielęgniarek i Położnych.
Kobiety wystawiały dokumenty osobom, które nie przyjęły szczepionki. Pacjenci za usługę musieli zapłacić. Chętnych nie brakowało. Prokuratura przez rok postawiła zarzuty prawie stu osobom.
Zawieszana jest działalność kolejnych oddziałów, odwoływane są planowe operacje i zabiegi. Prezydent Krystian Kinastowski o wyjaśnienia poprosił dyrektora Radosława Kołacińskiego, napisał też do marszałka Marka Woźniaka, któremu placówka podlega, oraz do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia.
W szpitalu wojewódzkim w Kaliszu w proteście przeciwko decyzjom dyrekcji na zwolnienia poszły instrumentariuszki. Bez nich chirurdzy nie mogą operować. W efekcie szpital prawie nie wykonuje zabiegów.
Po dwóch latach pandemicznej przerwy znów obchodzono w Kaliszu Dzień Pielęgniarki i Położnej. Na uroczystości w Akademii Kaliskiej zjechały pielęgniarki z byłego województwa kaliskiego. Przyjechał też wiceminister zdrowia, aby wręczyć medale i otworzyć Muzeum Pielęgniarstwa.
Trzy pracownice kaliskich placówek zdrowia zostały zatrzymane w listopadzie. Do tej pory śledztwo nadzorowała Prokuratura Rejonowa, teraz przejęła je Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim. To dlatego, że proceder miał o wiele większy zasięg, niż sądzono na początku.
Akademia Kaliska miała rozpocząć szkolenie pielęgniarek z Ukrainy. Pandemia, a teraz wojna pokrzyżowała te plany. Uczelnia deklaruje gotowość wysyłania wolontariuszy medycznych do zaprzyjaźnionych uczelni w Ukrainie oraz nauczanie języka polskiego ukraińskich uchodźców. Zapowiedziała przyjęcie stu uchodźców z Ukrainy.
Osoby, które dostały zarzuty w sprawie handlu nielegalnymi certyfikatami cowidowymi przez kaliskie pielęgniarki, to ich klienci. Większość przyznała się do winy.
Osiem kolejnych osób usłyszało zarzuty w sprawie handlu certyfikatami covidowymi. Prokuratura zarzuciła im podżeganie i pomocnictwo w sprawie wystawiania przez kaliskie pielęgniarki fałszywych dokumentów.
Jedna z zatrzymanych zemdlała po wyjściu z sądu. Według ustaleń prokuratury kobiety przez ostatnie pół roku mogły sprzedać ok. stu paszportów covidowych. Za wystawienie fałszywego zaświadczenia o przyjęciu dwóch dawek szczepionki miały brać do tysiąca złotych
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.