Nie mamy wyjścia, musimy zamykać niektóre sklepy. Największy koszt generują lodówki. Prąd zdrożał nawet czterokrotnie - mówi Kajetan Przybyła, właściciel sieci sklepów, restauracji i zakładu produkującego mrożonki.
Pieniądze na pomoc dla samorządów w łagodzeniu skutków rosnących cen energii, którymi chwali się rząd, to "kreatywna księgowość". Te środki samorządy i tak miały dostać w przyszłym roku za utraty w PIT. - To tak, jakby dostać pensję za następny miesiąc - twierdzą samorządowcy.
W placówce obowiązuje już tryb oszczędzania. Personel oraz pacjenci są uczulani na gaszenie światła w pomieszczeniach, w których nikogo nie ma, lub w tych, w których można korzystać ze światła dziennego. Kaloryfery na korytarzach i przy windach są zimne.
- Będziemy musieli oszczędzać i ustawić ogrzewanie minimalnie, tylko tak, żeby uczniowie nam się nie pochorowali - martwi się dyrektorka podstawówki w Iwanowicach Maria Więcław.
Gmina Ostrów Wielkopolski jako pierwsza w regionie postanowiła wyłączać nocą lampy na ulicach i drogach. - To pozwoli nam dopiąć budżet. Chodzi także o ekologię - wyjaśnia sekretarz gminy. To samo rozważa wiele innych samorządów w Wielkopolsce. Na początek wyłączają iluminacje.
Marnowanie prądu i ogrzewania w szkołach zarzuca ostrowski radny PO Marian Herwich. Jego zdaniem szkoły nie oszczędzały w czasie nauki zdalnej, co wynika z dokumentów opisujących koszty utrzymania budynków oświatowych, jakie otrzymał od władz miasta.
PO i Lewica czeka na informacje, o ile w kaliskich instytucjach wzrosną rachunki za gaz i prąd i jak z galopującymi cenami zamierza poradzić sobie prezydent Krystian Kinastowski wraz z koalicjantem z PiS.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.