- Ludzkie życie jest wartością podstawową i niezbywalnym dobrem - przekonuje prezydenta szef Konferencji Episkopatu Polski. Przyznaje, że zawetowanie ustawy "wymaga odwagi".
Przez całą kadencję radny klubu Platformy Obywatelskiej Marcin Małecki próbował przekonać władze miasta, by leczenie niepłodności wpisały do budżetu miasta. Bezskutecznie. Teraz o finansowaniu in vitro zdecydują kaliszanie.
To jeden z postulatów, które partia Szymona Hołowni zapisała w swoim programie obok przywrócenia finansowania in vitro z budżetu państwa oraz bezpłatnej antykoncepcji
Koszty rosną, jeśli para jest z małego miasta. To często oznacza rezygnację z marzeń o dzieciach. - Po nowym roku będę składał piątą już poprawkę do budżetu miasta w sprawie wsparcia in vitro - zapowiada radny PO z Kalisza, Marcin Małecki, który sam został ojcem dzięki tej metodzie.
Wprowadzenia miejskiego programu dofinansowania zabiegów in vitro domagają się w postulatach budżetowych na przyszły rok kaliscy radni klubu PO. Wiceprezydent Kalisza Mateusz Podsadny odpowiada, że miasto nie ma na to pieniędzy i wskazuje na rząd.
Wniosek w tej sprawie złożył radny PO Marcin Małecki. Zaproponował, by z miejskiej kasy wygospodarować 60 tys. zł na wsparcie leczenia niepłodności. Pomysł kolejny raz nie znalazł poparcia u władz Kalisza. Inaczej niż w dużo mniejszym Ostrzeszowie.
Interpelację w tej sprawie złożył Marcin Małecki z Platformy Obywatelskiej. Radny od trzech lat próbuje przekonać prezydenta Krystiana Kinastowskiego, że takie wsparcie par starających się o dziecko to jeden z priorytetów polityki prorodzinnej.
Już 12 dzieci urodziło się dzięki programowi in vitro, który prowadzi samorząd województwa wielkopolskiego. W ciążę zaszły 133 mieszkanki Wielkopolski. Na realizację projektu w tym roku przeznaczono kolejne 2 mln zł.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.