- Cały czas trwa gaszenie pożarów - mówią działaczki kaliskiego koła Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta, które prowadzi jedyne w mieście schronisko dla mężczyzn w kryzysie bezdomności. Placówka ma ćwierć miliona złotych długu. - Co z nami będzie dalej? - zastanawiają się mieszkańcy.
- Kiedy świeci słońce, jak teraz, to mimo mrozu nie włączamy ogrzewania - mówi nam prezeska Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta w Kaliszu. Schronisko ma blisko 300 tys. zł długu.
W jego życiu wszystko, co mogło, potoczyło się źle. Śmierć matki, alkoholizm ojca, utrata mieszkania. - Nie miałem gdzie sie podziać - opowiada.
Odzież jest używana, ale w dobrym stanie. Będzie wydawana organizacjom pomocowym przez cały sezon zimowy. Studenci z Uniwersytetu Trzeciego Wieku dziergają teraz ciepłe komplety z włóczki ofiarowanej w czasie zbiórki.
Zwłoki mężczyzny znaleziono w pustostanie. Policja nie informowała, że został zamordowany. Teraz zatrzymała w związku z tą sprawą dwóch 18-letnich mieszkańców Ostrowa Wielkopolskiego.
Mężczyzna miał ranę kłutą. W budynku były jeszcze dwie inne osoby, ale one nie wymagały pomocy medycznej.
Tomasz lata spędził na ulicy. Rodzinę i dom zamienił na alkohol, który długo był jego wiernym towarzyszem. Kiedy dostał szansę na nowe życie - w trzeźwości i we własnych czterech kątach stawił czoła wyzwaniu. Wygrał i jest inspiracją dla innych mieszkańców domu św. Alberta w Kaliszu.
Bezdomni urządzili sobie dom w samochodzie porzuconym na parkingu przy ul. Stawiszyńskiej w Kaliszu. - "Regularnie organizują zakrapiane alkoholem imprezy, śmiecą i bywają agresywni, a służby nie reagują" - piszą w mailach do redakcji "Wyborczej" oraz radnego Eskana Darwicha mieszkańcy kamienicy sąsiadującej z parkingiem. Proszą o interwencję.
Rząd znosi zakaz eksmisji wprowadzony dwa lata temu, gdy wybuchła pandemia koronawirusa. Za właścicielami mieszkań wstawiał się rzecznik praw obywatelskich. Obrońcy lokatorów ostrzegają: - Czeka nas fala eksmisji i bezdomności.
Bezdomni z Kalisza dostaną ciepły posiłek. Dom św. Brata Alberta uruchamia mobilny punkt wydawania zupy i herbaty. Na razie tylko w piątki.
Z powodu pandemii większość mieszkańców Domu św. Brata Alberta w Kaliszu została zamknięta w czterech ścianach, a to generowało koszty. Rachunki wzrosły kilkukrotnie, pojawił się dług sięgający kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.