Poseł PiS Bartłomiej Wróblewski oskarża przewodniczących komisji wyborczych o łamanie prawa. Jedna z nich mówi "Wyborczej": - Działamy legalnie i żadne SMS-y tego nie zmienią.
Politycy ostrzegają: w małych środowiskach odmowa przyjęcia karty referendalnej dla niektórych może skutkować problemami w pracy. - Macki władzy sięgają głęboko - obawia się nauczycielka z wielkopolskiej miejscowości.
Wybory do Sejmu i Senatu oraz referendum mają odbywać się razem, ale nie musimy brać udział we wszystkich głosowaniach - zapewnia Krajowe Biuro Wyborcze.
Niedzielne referendum w sprawie odwołania wójta oraz Rady Gminy Bralin jest nieważne. Większość głosujących była za zmianą władzy, ale frekwencja wyniosła niewiele ponad 8 procent.
Jeden z najważniejszych zarzutów to zgoda na skandaliczny przemarsz narodowców przez miasto, zwieńczony spaleniem Statutu Kaliskiego. - Jeszcze nigdy wcześniej Kalisz nie trafił na czołówki gazet w Polsce i na świecie w tak niechlubny sposób - mówi jedna z inicjatorek referendum.
Michał Witkowski, lider kaliskiego KOD, deklaruje poparcie dla pomysłu referendum o odwołanie prezydenta Kalisza. Stawia jednak warunek: muszą tego chcieć wszystkie ugrupowania opozycyjne i ruchy obywatelskie działające w mieście.
Kaliscy aktywiści i politycy spierają się o to, czy zorganizować referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta. Strajk Kobiet i Bank Równości anonimowo skrytykowały propozycję zgłoszoną przez KOD.
Podpisy pod wnioskiem o zorganizowanie referendum zamierza zbierać kaliska opozycja. Jej politycy mówią: - Przez lata będziemy próbowali zmyć tę plamę na honorze miasta i poprawić zbrukany wizerunek Kalisza. Przez swą nieudolność dopuścił do tego prezydent.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.