Mieszkańcy stają w obronie starych drzew, w tym wiekowych dębów, które mają zostać wycięte podczas budowy dalszego ciągu Trasy Bursztynowej w Kaliszu. Twierdzą, że żyje na nich pachnica dębowa - gatunek chrząszcza pod ścisłą ochroną. Żądają wstrzymania prac.
Część sadzonek zapewnił samorząd, ale można było przynieść także własne. - Często przychodzę tu na spacery, cieszę się, że będzie też zieleń. Muszę tylko zapamiętać, które drzewo jest moje, żeby doglądać, jak rośnie - mówi nam jedna z uczestniczek zorganizowanej w Kaliszu akcji.
Znikają drzewa rosnące przy deptaku prowadzącym z centrum miasta na tereny rekreacyjne. Marta: - Przecież ludzie chodzą na spacer po to, by mieć kontakt z zielenią, a nie z betonem!
Drzewo dostanie też imię, które wymyślił zwycięzca miejskiej licytacji. W sadzeniu pomoże mu prezydent miasta Krystian Kinastowski. Akcję zaplanowano na wiosnę.
Różnica między sumą jaką ma miasto, a ofertami firm, które wystartowały w przetargu wynika ze wzrostu cen materiałów, płac oraz inflacji. Kalisz pierwszy przetarg unieważnił i ogłosił drugi. Liczy, że tym razem znajdzie się wykonawca, który zmieści się w starym kosztorysie i wyznaczonym czasie.
Jedna z nastolatek została ciężko ranna. Z powodu urazu kręgosłupa przeszła zabieg. Drzewo runęło na dziewczyny w ciepły i bezwietrzny dzień. Przypadki zdrowych i dorodnych konarów odłamujących się od drzew zdarzają się coraz częściej.
Nowe nasadzenia w miastach przyjmują się trudniej, trzeba przeznaczyć wiele lat i sporo pieniędzy na ich pielęgnację, a i tak nie ma pewności, że pożyją dłużej niż 20-30 lat. Przykład: Poznań, Kalisz. Tu nowe drzewa umierają lub atakują je choroby.
- Każde drzewo można ocalić i wykorzystać jako naturalny element inwestycji - mówi arborysta Leszek Kwiasowski. Inaczej twierdzą władze Kalisza i nie zamierzają zmieniać planów wycinki starych lip przy Sulisławickiej. Droga będzie poszerzona kosztem zieleni i uczniów szkoły, na terenie której drzewa rosną.
Przeciw wycince ponad 200 drzew protestują mieszkańcy ulicy Torowej i okolicznych ulic. Chcą, by ścieżka rowerowa była kręta, omijając drzewa, które sami posadzili wiele lat temu. Teraz mają one pójść pod topór z powodu budowy tzw. Północnej Ramy Komunikacyjnej Ostrowa.
O planach wycinki przy remontowanej ul. Częstochowskiej w Kaliszu alarmuje aktywista miejski Maciej Błachowicz. - Miasto wciąż odmienia słowo zieleń przez wszystkie przypadki, jednak nie tylko tej zieleni szczególnie nie widać, ale jak widać, nadal tnie się drzewa. Czyżbyśmy szykowali sobie piekło na ziemi? - pyta
- Drzewa były w złym stanie. Prosili o to sami mieszkańcy - tłumaczą decyzję o wycięciu ośmiu dębów na kaliskim Tyńcu urzędnicy. - Dęby były piękne, było to siedlisko ptaków - mówi czytelniczka "Wyborczej", która zadzwoniła do nas z interwencją, kiedy zaczęło się usuwanie drzew.
Pomalował drzewa farbą i wywiercił dziury w konarach. Mieszkaniec Domasłowa w powiecie kępińskim najprawdopodobniej chciał, żeby rośliny rosnące na terenie Dziennego Domu Seniora uschły. Mężczyzna odpowie z ustawy o ochronie przyrody.
Moda kieszonkowa dotarła do Pleszewa w Wielkopolsce. W mieście powstał pierwszy minipark, w którym drzewa posadzili sami mieszkańcy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.